KONFERENCJA PRASOWA

z gościem naszej szkoły, prawnuczką Marii Konopnickiej, panią Marią Rajpold

KDCW:Czy jest Pani praprawnuczką czy może prapraprawnuczką Marii Konopnickiej?
Pani Maria Rajpold: Praprawnuczką. Nas, praprawnuków jest niewielu, chyba sześcioro, ale jest dwójka prapraprawnuków i dwójka praprapraprawnuków.

KDCW: Ile miała Pani lat, gdy dowiedziała się Pani o słynnej prababci?
M.R.: Już nie pamiętam. W domu zawsze się o tym mówiło, więc myślę, że zanim dotarło do mnie, kim była Maria Konopnicka, już wiedziałam, że jestem jej wnuczką. Dopiero w szkole okazało się, że to nie jest jakaś tam zwykła babcia.

KDCW: Czy lubi pani czytać? Co szczególnie?
M.R.: Ojej, kocham czytać, jestem uzależniona od literek po prostu!

KDCW: Czy podobają się Pani utwory napisane przez Pani babcię Marię Konopnicką?
M.R.: Większa część, zwłaszcza tych napisanych dla dzieci tak. Poza tym powiem tak: jak się czyta niektóre rzeczy w wieku lat dwunastu, to są nudne. W wieku 17 lat inaczej się je odbiera, a wieku lat 30 okazuje się, że są tam jeszcze inne wartości. Ale powiem szczerze, kiedy była to lektura szkolna, musiałam się sztucznie zachwycać, a wtedy było to dla mnie nudne. Teraz jednak zupełnie inaczej to odbieram. Przeważnie jak w szkole są lektury do czytania, to są to lektury nudne.

KDCW: Słyszeliśmy, że jest Pani bardzo podobna do pani Marii Konopnickiej - czy to prawda?
M.R.: Zdania są podzielone. To zależy, kto patrzy i jak jestem uczesana. Teraz jak mam takie włosy to mniej, ale kiedyś miałam spięte i ludzie mówili, że bardzo.

KDCW: Czy ludzie z Pani otoczenia wiedzą, że ma Pani tak słynnego przodka?
MR: Tak, wiedzą. Po tak wielu latach większość się dowiedziała i w pracy i wśród znajomych.

KDCW: Jakie zdolności odziedziczyła Pani po swojej prababci? Czy napisała Pani jakiś wiersz?
MR: Zdolności...? No, napisałam parę wierszyków, ale tylko "do szuflady", chociaż moja szefowa namawia mnie, żeby je wydać. Na razie leżą w szufladzie. Poza tym odziedziczyłam może parę innych cech, ale nie zdolności.

KDCW: Mamy nadzieję, że będziemy kiedyś mogli przeczytać Pani wiersze.
MR: U nas w rodzinie tak jest, że wszystko się chowa do szuflady. A szkoda, bo np. jeden z moich wujów, ostatni z żyjących prawnuków, genialnie po prostu opowiada. Niestety nic nie zostało zapisane ani wydane.

KDCW: Czy zna Pani na pamięć jakiś wiersz Konopnickiej?
M.R.: Ha, ha, ha! Nie znam żadnego w całości. Jest ich tak dużo, że nie jestem w stanie zdecydować się który. Ale najważniejsze, że rozpoznaję, co napisała moja babcia a co np. Mickiewicz.

KDCW: Czy ma Pani jakieś niepublikowane utwory, które napisała pani babcia?
MR: Mamy w domu taki wierszyk, już właściwie został opublikowany, dwa lata temu w takiej gazetce, dla której ja przesłałam ten wiersz. Natomiast jest to jedyne miejsce publikacji, wcześniej nigdzie nie było i chyba w którejś z gazet teraz w czasie wywiadu było, ale generalnie oddzielnie nie. To była odpowiedź Konopnickiej, kiedy ze swoją wnuczką chodziła na spacery w Bronowie. Mała Zosia pytała się skąd się biorą kwiatki. Konopnicka odpowiedziała jej wierszykiem.

KDCW: Czy często jest Pani zapraszana do szkół ze względu na pokrewieństwo z Marią Konopnicką?
M.R.: No coraz częściej, coraz częściej. Generalnie odkąd ja pamiętam jeździła moja babcia, która była wnuczką Konopnickiej. Wujostwo też w tej chwili jeżdżą, ale oni są coraz starsi. Ciocia niedługo będzie w Sosnowcu w przedszkolu. Natomiast wujek gdzieś wywędrował w tym czasie tak, że mamy sporo zajęć. Gdyby jedna osoba chciała objechać te wszystkie miejsca, to musiałaby się zwolnić z pracy. Tak naprawdę czasem odmianą są jakieś nieprzewidziane wypadki, tak jak nasze umawianie się po przerwie. Teraz do Kotwina miałam pojechać i to wszystko z dnia na dzień, ale wyszło tak, że niestety nie mogłam. No, ale jak możemy, to się udzielamy.

KDCW: Czy była Pani na cmentarzu we Lwowie na grobie Marii Konopnickiej?
M.R.: Byłam. Trzy lata temu ostatni raz i to muszę wam opowiedzieć, że zanim tam przyszliśmy, podjechaliśmy pod cmentarz i jedna rzecz, która nas uderzyła tak niesamowicie - kwiaciarka, która wyszła. Taka potężna baba Polka z takimi naręczami kwiatów. Nie wiedziała, kto przyjechał przecież, absolutnie nie miała świadomości, tylko widziała, że samochód z Polski przyjechał i podeszła z kwiatami i mówi "kupujcie bukieciki, po złotówce, po dwa złote, dla Marysi Konopnickiej". Rzeczywiście, jak doszliśmy do grobu, to się okazało, że jest zarzucony kwiatami i światłami, czyli tam cały czas ktoś przychodzi. Obok grób Grudgera, jest grób Zapolskiej i nie ma tylu kwiatów, co właśnie u Konopnickiej na innych grobach Polaków, tak samo znanych. Jakoś tak żyje chyba bardziej w pamięci Konopnicka.

KDCW: Co Pani lubi robić w wolnym czasie?
M.R.: Czytać, czytać, czytać albo chodzić gdzieś po prostu, bo lubię chodzić.

KDCW: Czy marzy Pani o jakiejś szczególnej podróży?
M.R.: Najchętniej wyjechałabym w rajd po Europie i jest taka w przygotowaniu książka, ale nie mamy wydawcy. Moja ciocia się tym zajęła. Jest to w formie roboczej, zbiór wszystkich wierszy Konopnickiej dotyczących jej podróży po Europie. I taka podróż mi się marzy, tym samym szlakiem, ale na to trzeba mieć pieniądze. Kiedyś to się łatwiej załatwiało.

KDCW: Czy podoba się Pani Bytom?
M.R.: Jeszcze niewiele widziałam, ale bardzo mi przypomina pewne dzielnice Łodzi, więc poczułam się trochę jak w domu. Łódź była takim zagłębiem tekstylnym i do połowy XIX w. rozwijał się przemysł włókienniczy. Właśnie w Łodzi jest jedyne w Europie miasteczko, można tak powiedzieć, Księży Młyn się nazywa. U was to są familoki, a u nas to są famuły, no jest jakaś zasadnicza różnica w regionalizmach i tak mniej więcej wyglądają, ten Księży Młyn, tak jak tutaj, gdy wysiadłam z samochodu. Podobnie zresztą to było królestwo, tak powiem, pana Szajblera, jeszcze pana Poznańskiego, jest po drugiej stronie Łodzi i też są takie czerwone kamienice. Natomiast szkoła po prostu jest bardzo kolorowa, bardzo mi się podoba, że jest tak fajnie, czysto i kolorowo. Jak szłyśmy tutaj z Panią Dyrektor to rozmawiałyśmy na ten temat.

KDCW: Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Konferencję przeprowadzili członkowie KDCW.